Od dzieciństwa (od którego dzieli mnie „kopa lat”) byłem zafascynowany górami. Za czasów PRL z wysokich gór praktycznie tylko Tatry (i to nie całe) były dostępne dla turystyki, nawet tej, którą określa dziś mianem kwalifikowanej. Ale chodziło się po Bieszczadach i Beskidzie Niskim (wtedy to były jeszcze dzikie góry), już zagospodarowanym Beskidzie Sądeckim, Żywiecki i Śląskim. „Weprane w zaświaty” były niektóre zakątki Gorców. Sudety dopiero powoli odkrywały swój urok. Dość wcześnie zetknąłem się z Klubem Wysokogórskim i Stołecznym Klubem Tatrzańskim. Gdy ubywało mi kondycji górskiej, zacząłem … spisywać to, co przeżywałem na szlakach. Nie były to nigdy przeżycia dramatyczne. Przemoknięcie do suchej nitki czy błąkanie się przez kilka godzin we mgle to przecież tylko drobne urozmaicenie…
W górach zawsze się śpiewało. W schronisku, przy ognisku. Napisałem kilka piosenek. Okazało się, że taka praca to … czysta matematyka. Wiesz, co chcesz powiedzieć i tylko trzeba dobrać słowa, rym i rytm. Piosenki spodobały się w kółku turystycznym, stworzyliśmy młodzieżowy zespół (przeciętna wieku > 65 ) , nazwaliśmy się Starą Robotą. Nie od tej przeciętnej, tylko od pięknej doliny w Tatrach Zachodnich, doliny Starorobociańskiej.
Mamy trochę sukcesów, największy z nich to 2 miejsce na Ogólnopolskim Przeglądzie Artystycznej Twórczości Seniorów we Włocławku (2016) i wyróżnienie (2018). Za swoje teksty dostałem pierwszą nagrodę na Przeglądzie w 2017 roku. A jeszcze przedtem odznaczenie „Zasłużony dla kultury polskiej” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2013), czym się bardziej zdziwiłem niż ucieszyłem. Potem jednak doszedłem do wniosku, że to nic nadzwyczajnego – że to kolejny przykład prawdziwości hasła Hugona Steinhausa (matematyka lwowskiego, potem wrocławskiego, 1888 – 1972): MATEMATYK ZROBI TO LEPIEJ.
FILOZOFIA PO GÓRALSKU
Każda teoria filozoficzna, która nie daje się przełożyć na gwarę góralską, jest fałszywa.
Ksiądz Józef Tischer w dziele „Historia filozofii po góralsku”
Rankiem w Chochołowskiej
spotkałem starego bacę
powiedział
hej panie
gdy zszedłem z gór rzekł
hej panie hej
roztrząsam epistemologiczny sens tej różnicy
bacowie są myśliciele
GDYBYM BYŁ PTAKIEM
Gdybym był ptakiem
Udałbym się na wakacje do Zakopanego
Pierwszego dnia wzleciałbym z Nosala nad dolinę Bystrej
Która przecież wprowadzała w Tatry
Wszystkich niefruwaczy
Potem Kominy Tylkowe
Bo tam mieszka arystokracja
Orzeł z małżonką
Oczyszczę tylko piórka i poćwiczę ukłony
Na Giewont nie
Za dużo ludzi i płoszą ptaki
Kiedy bym już nabrał kondycji
Poleciałbym na wysoką grań
I fruwał bez wysiłku z jednego szczytu na drugi
Po Orlej Perci
Po Grani Hrubego
Po Rohaczach
Gdybym był ptakiem
To wtedy bym zaczął zazdrościć ludziom
Że mogą chodzić
W górach zawsze się śpiewało. W schronisku, przy ognisku. Napisałem kilka piosenek. Okazało się, że taka praca to … czysta matematyka. Wiesz, co chcesz powiedzieć i tylko trzeba dobrać słowa, rym i rytm. Piosenki spodobały się w kółku turystycznym, stworzyliśmy młodzieżowy zespół (przeciętna wieku > 65 ) , nazwaliśmy się Starą Robotą. Nie od tej przeciętnej, tylko od pięknej doliny w Tatrach Zachodnich, doliny Starorobociańskiej.
Mamy trochę sukcesów, największy z nich to 2 miejsce na Ogólnopolskim Przeglądzie Artystycznej Twórczości Seniorów we Włocławku (2016) i wyróżnienie (2018). Za swoje teksty dostałem pierwszą nagrodę na Przeglądzie w 2017 roku. A jeszcze przedtem odznaczenie „Zasłużony dla kultury polskiej” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2013), czym się bardziej zdziwiłem niż ucieszyłem. Potem jednak doszedłem do wniosku, że to nic nadzwyczajnego – że to kolejny przykład prawdziwości hasła Hugona Steinhausa (matematyka lwowskiego, potem wrocławskiego, 1888 – 1972): MATEMATYK ZROBI TO LEPIEJ.
FILOZOFIA PO GÓRALSKU
Każda teoria filozoficzna, która nie daje się przełożyć na gwarę góralską, jest fałszywa.
Ksiądz Józef Tischer w dziele „Historia filozofii po góralsku”
Rankiem w Chochołowskiej
spotkałem starego bacę
powiedział
hej panie
gdy zszedłem z gór rzekł
hej panie hej
roztrząsam epistemologiczny sens tej różnicy
bacowie są myśliciele
GDYBYM BYŁ PTAKIEM
Gdybym był ptakiem
Udałbym się na wakacje do Zakopanego
Pierwszego dnia wzleciałbym z Nosala nad dolinę Bystrej
Która przecież wprowadzała w Tatry
Wszystkich niefruwaczy
Potem Kominy Tylkowe
Bo tam mieszka arystokracja
Orzeł z małżonką
Oczyszczę tylko piórka i poćwiczę ukłony
Na Giewont nie
Za dużo ludzi i płoszą ptaki
Kiedy bym już nabrał kondycji
Poleciałbym na wysoką grań
I fruwał bez wysiłku z jednego szczytu na drugi
Po Orlej Perci
Po Grani Hrubego
Po Rohaczach
Gdybym był ptakiem
To wtedy bym zaczął zazdrościć ludziom
Że mogą chodzić